Dzieci się gubią

[REKLAMA]

Prawdą jest, że dzisiejsze czasy nie sprzyjają bezpieczeństwu. Dzisiejsze dzieciństwo to moc atrakcji, podróży, placów zabaw, wspólnych zakupów w wielkich sklepach. Jest to wielokrotnie większe ryzyko, żeby dziecko się zgubiło, niż w czasach, gdy wprawdzie spędzało czas samodzielnie, bez rodziców, z kolegami, ale jedynie w najbliższym sąsiedztwie, na podwórku czy wokół bloku.

Do tego rozwój mediów społecznościowych, przeniesienie się centrum życia i zainteresowań dzieci do internetu, powoduje, że częściej dotykają je problemy niechęci, buntu, poczucia niespełnienia. A wtedy nastolatki uciekają z domu.

Rodzice starają się pilnować swoich pociech bardzo uważnie. Jednak jedyną możliwością na to aby dziecko się nie zgubiło, może być trzymanie go „na uwięzi”. Tego jednak nie chce nikt. Spacerujemy z dzieckiem za rękę, na plaży wpatrujemy się w rozbieganego kilkulatka, bo każde odwrócenie wzorku powoduje szybsze bicie serca, podczas wyszukania dziecka w tłumie ludzi w strojach kąpielowych. Nie da się nawet przeczytać gazety. W każdym tłumie, tata i mam nie spuszczają oka z e swoich dzieci.

Mimo tego, dzieci się gubią, i to bardzo często. Każdy mógł usłyszeć w centrum handlowym komunikat brzmiący „rodzice 7 letniego Kacperka proszeni o zgłoszenie się do ochrony”. To co przez te kilka czy kilkanaście minut przeżyli rodzice – wiedzą tylko oni. Stres, nerwowe rozglądanie się, wypytywanie przechodzących, powrót do ostatniego sklepu i wypytywanie sprzedawców. Panika i łzy. Chyba nie da się uniknąć całkowicie sytuacji, gdy dziecko podchodzi do witryny sklepu, która go zainteresowała, bądź na chwile przystaje, patrząc na coś ciekawego. A potem zaczyna gonić rodziców, tylko że w odwrotnym kierunku. Idzie coraz szybciej, potem biegnie sądząc że ich dogoni. Rodzice oddalają się z dwukrotnie większą prędkością. Dziecko boi się bardzo. Rodzice przeżywają chwile grozy.

Od tej paniki, strachu i grozy można jednak się uchronić. Technologia i aplikacje wypełniają nasze życie. Trochę dlatego, że telefon zawsze mamy pod ręką. Są w nim aplikacje o pogodzie, bankowe, wiadomości, rozrywka. I równie w prosty sposób może znaleźć się w nim aplikacja pomagająca odnaleźć zagubione dzieci – choć nie tylko – każdą zagubioną osobę. To aplikacja IseeYou (www.iseeyou.zone). Najważniejsze są dwa jej parametry: jest niezmiernie łatwa dla użytkownika, a drugie jest zupełnie za darmo, na zawsze.

IseeYou pozwala na konfiguracje informacji o osobie, która ma być chroniona i szybko odnaleziona, jeśli dojdzie do zaginięcie. W przypadku takiego zdarzenia jednym przyciskiem zgłasza się Alert, który dociera do wszystkich innych użytkowników IseeYou w okolicy. Alert zawiera opis osoby zaginionej i lokalizację zgłoszenia Alertu. Użytkownik, który otrzymał Alert, może wykonać jedną prostą rzecz – rozejrzeć się dookoła.  W sytuacji, gdy ktoś dostrzegł poszukiwaną osobę, jednym przyciskiem zgłasza „widzę”, i lokalizacja zguby jest przesłana do tego co zgłosił Alert. Wbudowany w aplikacje komunikator pozwala na dialog pomiędzy poszukującym a tym co odnalazł. Co ciekawe w pełni anonimowo, bez wymiany nawet numerów telefonu – co użytkownicy cenią sobie bardzo, szczególnie w czasach nacisku na ochronę danych osobowych.

Aplikacja IseeYou jest intuicyjna, prosta, darmowa i może nie zapobiega zaginięciom, ale w szybki, sprawny sposób pomaga odnaleźć. Proces poszukiwania zostaje zoptymalizowany w najważniejszym momencie – w pierwszych chwilach po zaginięciu, gdy szansa na odnalezienia jest największa.

Najważniejsze dla funkcjonowania aplikacji IseeYou jest szeroko rozpropagowana o niej informacja i duża społeczność użytkowników. Opowiadając o niej bliskim i znajomym, każdy przyczynia się do tego, że zmniejszy się na świecie poziom stresu i strachu wynikający z zaginięć bliskich.

Problem: Dzieci się gubią.

Rozwiązanie:  darmowa Aplikacja na telefon Iseeyou. Zainstaluj https://play.google.com/store/apps/details?id=com.IcU&hl=pl

 

1 komentarz

  1. Bardzo ciekawa i potrzebna aplikacja.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*